.

.

wtorek, 2 czerwca 2015

Rozdział 5


-Mówię o twoim rysunku, który dałaś mi z wywiadem w teczce.- odpowiedziała spokojnie. Chyba powoli jej słowa wydawały się nabierać sensu. Teczkę pakowałam dzisiaj rano i chyba w pośpiechu przypadkowo zabrałam też portret narysowany dzień wcześniej przez Olę.

-Chciała go pani wydrukować z wywiadem?- zapytałam.

-Jest dobrze zrobiony i mógłby uatrakcyjnić ten wywiad, więc czemu nie. O ile byś się zgodziła.

-To rysunek mojej przyjaciółki, nie mój. Ale ona zgadza się na publikację.- zobaczyłam jak Ola z podekscytowaniem kiwa głową.

-Musiałabyś mi podać jej imię i nazwisko, żeby nie było problemów z prawami autorskimi.

-Aleksandra Kosarzycka.- powiedziałam, a na twarzy mojej przyjaciółki zagościł ogromny uśmiech.

-W takim razie dziękuję, do zobaczenia.

-Dziękuję, do widzenia.- zakończyłam rozmowę z szefową. Ledwo odłożyłam telefon, a przyjaciółka już rzuciła się na moją szyję.

-Nie wiem czy zrobiłaś to specjalnie, czy nie, ale naprawdę ci dziękuję!- wykrzyczała, a ja myślałam, że udusi mnie w tym szczelnym uścisku.

-Przecież nie masz za co dziękować. Późno już, a mamy zajęcia na 9.00.- powiedziałam do Oli i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Gorąca woda spływała strumieniami po moich ramionach. Nałożyłam na siebie żel o zapachu hibiskusa. Mój ulubiony kwiat. W pewnym momencie poczułam, że robi mi się słabo. Żeby tylko nie zemdleć, podeszłam do umywalki i przemyłam twarz zimną wodą. To pewnie wina ciepłej wody, uwielbiam ją i może tym razem najzwyczajniej przesadziłam.

Dziś sobota. To nie tylko dzień wolny dla studenta, ale też dzień ukazywania się gazety do której piszę. Jeszcze przed zjedzeniem śniadania pobiegłam do pobliskiego kiosku, aby kupić jeden egzemplarz. Po 10 minutach z powrotem byłam w mieszkaniu. Sobotnie naleśniki na śniadanie to już rytuał. Gdy Ola wyszła ze swojej sypialni, na stole w kuchni leżały już dwa talerze pełne naleśników z twarogiem.

-Mówiłam ci już, że uwielbiam z tobą mieszkać?- powiedziała dziewczyna, zabierając się za swoją porcję. Skwitowałam to tylko uśmiechem.

-Dzisiaj wychodzimy do klubu i się nie wykręcisz. Zgoda?- chciała wiedzieć Ola

-Zgoda.- odpowiedziałam po chwili namysłu. W gruncie rzeczy chętnie pójdę, bo dawno nigdzie razem nie wychodziłyśmy, a trochę rozrywki mi się przyda.

Już o 17.00 zaczęłyśmy się szykować, bo nie obyło się od zmieniania stroju setki tysięcy razy. W efekcie zdecydowałam się na błękitną, rozkloszowaną sukienkę i beżowe szpilki na platformie. Włosy potraktowałam prostownicą, a na powiekach nakreśliłam czarne kreski i mocno wytuszowałam rzęsy. Ola również prezentowała się zjawiskowo w dopasowanej czerwonej sukience i czarnych szpilkach.

W stronę klubu ruszyłyśmy pieszo, znajdował się tylko parę ulic dalej. Miałam wrażenie, że ciągle ktoś nas obserwuje, ale szybko odgoniłam od siebie te myśli. Do klubu dotarłyśmy chwilę po 20.00. Imprezę rozpoczęłyśmy od jednego mocnego drinka i szybko dałyśmy porwać się w wir tańca dwóm nowopoznanym mężczyznom. Muszę przyznać, że z Wojtka był całkiem dobry tancerz. Po kilkunastu piosenkach moje nogi domagały się odpoczynku, więc zostawiłam Olę szalejącą na środku parkietu wraz z Kamilem- jej nowym partnerem i Wojtkiem. Usiadłam do naszego stolika i zdjęłam buty, żeby uwolnić obolałe od tańca palce.

-Przepraszam, czy ty jesteś Lena? Lena Zawadzka?- zapytał mnie nieznajomy siadający koło mnie.

-Tak, a my się znamy?- spojrzałam na jego twarz, której nadal nie mogłam sobie przypomnieć.

-Emmm.. chodziliśmy razem do gimnazjum. Jestem Kornel.- odpowiedział. Mimo, ze nadal nic mi to nie mówiło, nie chciałam wyjść na głupią, że go nie pamiętam.

-A faktycznie, kojarzę.- skłamałam.

-Mieszkasz teraz w Łodzi?- zagadnął.

-Tak, studiuję tutaj. A ty też mieszkasz w okolicy? Dużo czasu minęło od gimnazjum i nie pamiętam czym się interesowałeś.- nie wiedziałam jak podtrzymać rozmowę.

-Jakiego gimnazjum? Aaaa… To interesuję się motoryzacją.- sam zaczynał się kręcić w swoich słowach. Od początku wydawał mi się trochę podejrzany. Na szczęście do naszego stolika wrócili Ola, Kamil i Wojtek.

-Muszę lecieć. Do zobaczenia.- rzucił Kornel na odchodnym. Dopiłam kolejnego już drinka.

-Skoczę na chwilę do toalety.- szepnęłam do przyjaciółki.

Wychodząc z toalety zauważyłam Kornela rozmawiającego przez telefon. Stał tyłem i mnie nie widział.

-Siema stary, znalazłem ją. Jest w Łodzi, mieszka tu.- po tych słowach domyśliłam się, że chodzi o mnie. Postanowiłam podejść bliżej i lepiej przysłuchać się rozmowie. On kontynuował- Postaram się dowiedzieć czegoś jeszcze, ale będzie ciężko.- byłam coraz bardziej przerażona, bo ta sytuacja wydawała się mocno dziwna.

-Kiedy będziesz mógł przylecieć?- chwila ciszy.- Dopiero za trzy miesiące? Chłopie, jeszcze ktoś zdąży ci ją sprzątnąć.- Odwrócił się i wtedy zobaczył mnie.

-Muszę kończyć. Nara.- zakończył szeptem połączenie i chciał ruszyć w moją stronę, ale mnie już tam nie było. Biegiem wróciłam do stolika, złapałam Olę za rękę i wyciągnęłam na zewnątrz klubu. Przyjaciółka, widząc przerażenie na mojej twarzy, poszła za mną bez zbędnych pytań. Domyśliła się, ze coś jest nie tak. Wsiadłyśmy do najbliższej taksówki i poprosiłyśmy taksówkarza, żeby zawiózł nas do domu okrężną drogą.

-Powiem ci, jak dojedziemy.- powiedziałam do Oli, a całą dalszą drogę przemilczałyśmy.

Tym razem to Ola zajęła się przygotowaniem herbaty, a ja spokojnie usiadłam na kanapie.

Napój przyniosła w moim ulubionym kubku. Patrzenie na te chaotyczne wzorki na nim, choć odrobinę mnie uspokaja.

-A teraz mów.- przyjaciółka zajęła miejsce koło mnie. Opowiedziałam jej wszystko od przyjścia Kornela, aż do podsłuchania jego rozmowy przez telefon z kimś, kto najwidoczniej musi mnie znać.

-Aż nie wiem co ci powiedzieć.- dziewczynę widocznie zatkało.- Miejmy po prostu nadzieję, że już więcej go nie zobaczymy, Łódź jest ogromna.- po tych słowach przytuliłam moją przyjaciółkę. Dobrze, że chociaż na nią mogę liczyć. Było już grubo po północy, więc zdecydowałam, że czas już się położyć. Natłok wrażeń spowodował, że szybko zmorzył mnie sen.

Dawno nie pamiętam tak leniwej niedzieli. Pobudka o 12.00, czy jest coś piękniejszego? Leniwie zwlekłam się z łóżka i poszłam do kuchni przygotować sobie pyszne tosty z moim ulubionym dżemem z czarnej porzeczki. Oczywiście Ola, jak to ona, również się na nie załapała. Po zjedzeniu posiłku usiadłam przed laptopem z parującym kubkiem gorącego kakao. Postanowiłam najpierw przejrzeć pocztę. Kilka bezsensownych reklam, kupon rabatowy na zakupy i… email od pani Marzeny.
____________________________________
Przybywam z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam do dzielenia się w komentarzach swoją opinią :D W weekend możecie się spodziewać kolejnego rozdziału ;3
 
 

 

3 komentarze:

  1. Byle do weekend'u! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam niecierpliwie na kolejny rozdział Szyszko ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. idę nadrabiać.
    Razem z Em zapraszamy na 4 rozdział. Byłoby nam niezmiernie miło gdybyś wpadła i oceniła nasze trudy. :)

    http://idealna-niedoskonalosc.blogspot.com/2015/06/iv-jak-przestaniesz-miec-ochote-to-daj.html

    OdpowiedzUsuń