-Mówię o twoim rysunku, który dałaś
mi z wywiadem w teczce.- odpowiedziała spokojnie. Chyba powoli jej słowa
wydawały się nabierać sensu. Teczkę pakowałam dzisiaj rano i chyba w pośpiechu
przypadkowo zabrałam też portret narysowany dzień wcześniej przez Olę.
-Chciała go pani wydrukować z
wywiadem?- zapytałam.
-Jest dobrze zrobiony i mógłby
uatrakcyjnić ten wywiad, więc czemu nie. O ile byś się zgodziła.
-To rysunek mojej przyjaciółki, nie
mój. Ale ona zgadza się na publikację.- zobaczyłam jak Ola z podekscytowaniem
kiwa głową.
-Musiałabyś mi podać jej imię i
nazwisko, żeby nie było problemów z prawami autorskimi.
-Aleksandra Kosarzycka.-
powiedziałam, a na twarzy mojej przyjaciółki zagościł ogromny uśmiech.
-W takim razie dziękuję, do
zobaczenia.
-Dziękuję, do widzenia.-
zakończyłam rozmowę z szefową. Ledwo odłożyłam telefon, a przyjaciółka już
rzuciła się na moją szyję.
-Nie wiem czy zrobiłaś to
specjalnie, czy nie, ale naprawdę ci dziękuję!- wykrzyczała, a ja myślałam, że
udusi mnie w tym szczelnym uścisku.
-Przecież nie masz za co dziękować.
Późno już, a mamy zajęcia na 9.00.- powiedziałam do Oli i poszłam do łazienki wziąć
prysznic. Gorąca woda spływała strumieniami po moich ramionach. Nałożyłam na
siebie żel o zapachu hibiskusa. Mój ulubiony kwiat. W pewnym momencie poczułam,
że robi mi się słabo. Żeby tylko nie zemdleć, podeszłam do umywalki i przemyłam
twarz zimną wodą. To pewnie wina ciepłej wody, uwielbiam ją i może tym razem
najzwyczajniej przesadziłam.
Dziś sobota. To nie tylko dzień
wolny dla studenta, ale też dzień ukazywania się gazety do której piszę.
Jeszcze przed zjedzeniem śniadania pobiegłam do pobliskiego kiosku, aby kupić
jeden egzemplarz. Po 10 minutach z powrotem byłam w mieszkaniu. Sobotnie
naleśniki na śniadanie to już rytuał. Gdy Ola wyszła ze swojej sypialni, na
stole w kuchni leżały już dwa talerze pełne naleśników z twarogiem.
-Mówiłam ci już, że uwielbiam z
tobą mieszkać?- powiedziała dziewczyna, zabierając się za swoją porcję.
Skwitowałam to tylko uśmiechem.
-Dzisiaj wychodzimy do klubu i się
nie wykręcisz. Zgoda?- chciała wiedzieć Ola
-Zgoda.- odpowiedziałam po chwili
namysłu. W gruncie rzeczy chętnie pójdę, bo dawno nigdzie razem nie
wychodziłyśmy, a trochę rozrywki mi się przyda.
Już o 17.00 zaczęłyśmy się
szykować, bo nie obyło się od zmieniania stroju setki tysięcy razy. W efekcie
zdecydowałam się na błękitną, rozkloszowaną sukienkę i beżowe szpilki na
platformie. Włosy potraktowałam prostownicą, a na powiekach nakreśliłam czarne
kreski i mocno wytuszowałam rzęsy. Ola również prezentowała się zjawiskowo w
dopasowanej czerwonej sukience i czarnych szpilkach.
W stronę klubu ruszyłyśmy pieszo,
znajdował się tylko parę ulic dalej. Miałam wrażenie, że ciągle ktoś nas
obserwuje, ale szybko odgoniłam od siebie te myśli. Do klubu dotarłyśmy chwilę
po 20.00. Imprezę rozpoczęłyśmy od jednego mocnego drinka i szybko dałyśmy
porwać się w wir tańca dwóm nowopoznanym mężczyznom. Muszę przyznać, że z
Wojtka był całkiem dobry tancerz. Po kilkunastu piosenkach moje nogi domagały
się odpoczynku, więc zostawiłam Olę szalejącą na środku parkietu wraz z
Kamilem- jej nowym partnerem i Wojtkiem. Usiadłam do naszego stolika i zdjęłam
buty, żeby uwolnić obolałe od tańca palce.
-Przepraszam, czy ty jesteś Lena?
Lena Zawadzka?- zapytał mnie nieznajomy siadający koło mnie.
-Tak, a my się znamy?- spojrzałam
na jego twarz, której nadal nie mogłam sobie przypomnieć.
-Emmm.. chodziliśmy razem do
gimnazjum. Jestem Kornel.- odpowiedział. Mimo, ze nadal nic mi to nie mówiło,
nie chciałam wyjść na głupią, że go nie pamiętam.
-A faktycznie, kojarzę.- skłamałam.
-Mieszkasz teraz w Łodzi?-
zagadnął.
-Tak, studiuję tutaj. A ty też mieszkasz
w okolicy? Dużo czasu minęło od gimnazjum i nie pamiętam czym się
interesowałeś.- nie wiedziałam jak podtrzymać rozmowę.
-Jakiego gimnazjum? Aaaa… To
interesuję się motoryzacją.- sam zaczynał się kręcić w swoich słowach. Od
początku wydawał mi się trochę podejrzany. Na szczęście do naszego stolika
wrócili Ola, Kamil i Wojtek.
-Muszę lecieć. Do zobaczenia.-
rzucił Kornel na odchodnym. Dopiłam kolejnego już drinka.
-Skoczę na chwilę do toalety.-
szepnęłam do przyjaciółki.
Wychodząc z toalety zauważyłam
Kornela rozmawiającego przez telefon. Stał tyłem i mnie nie widział.
-Siema stary, znalazłem ją. Jest w
Łodzi, mieszka tu.- po tych słowach domyśliłam się, że chodzi o mnie.
Postanowiłam podejść bliżej i lepiej przysłuchać się rozmowie. On kontynuował- Postaram
się dowiedzieć czegoś jeszcze, ale będzie ciężko.- byłam coraz bardziej
przerażona, bo ta sytuacja wydawała się mocno dziwna.
-Kiedy będziesz mógł przylecieć?-
chwila ciszy.- Dopiero za trzy miesiące? Chłopie, jeszcze ktoś zdąży ci ją
sprzątnąć.- Odwrócił się i wtedy zobaczył mnie.
-Muszę kończyć. Nara.- zakończył
szeptem połączenie i chciał ruszyć w moją stronę, ale mnie już tam nie było.
Biegiem wróciłam do stolika, złapałam Olę za rękę i wyciągnęłam na zewnątrz
klubu. Przyjaciółka, widząc przerażenie na mojej twarzy, poszła za mną bez
zbędnych pytań. Domyśliła się, ze coś jest nie tak. Wsiadłyśmy do najbliższej taksówki
i poprosiłyśmy taksówkarza, żeby zawiózł nas do domu okrężną drogą.
-Powiem ci, jak dojedziemy.-
powiedziałam do Oli, a całą dalszą drogę przemilczałyśmy.
Tym razem to Ola zajęła się
przygotowaniem herbaty, a ja spokojnie usiadłam na kanapie.
Napój przyniosła w moim ulubionym
kubku. Patrzenie na te chaotyczne wzorki na nim, choć odrobinę mnie uspokaja.
-A teraz mów.- przyjaciółka zajęła
miejsce koło mnie. Opowiedziałam jej wszystko od przyjścia Kornela, aż do
podsłuchania jego rozmowy przez telefon z kimś, kto najwidoczniej musi mnie
znać.
-Aż nie wiem co ci powiedzieć.-
dziewczynę widocznie zatkało.- Miejmy po prostu nadzieję, że już więcej go nie
zobaczymy, Łódź jest ogromna.- po tych słowach przytuliłam moją przyjaciółkę.
Dobrze, że chociaż na nią mogę liczyć. Było już grubo po północy, więc
zdecydowałam, że czas już się położyć. Natłok wrażeń spowodował, że szybko
zmorzył mnie sen.
Dawno nie pamiętam tak leniwej
niedzieli. Pobudka o 12.00, czy jest coś piękniejszego? Leniwie zwlekłam się z
łóżka i poszłam do kuchni przygotować sobie pyszne tosty z moim ulubionym
dżemem z czarnej porzeczki. Oczywiście Ola, jak to ona, również się na nie
załapała. Po zjedzeniu posiłku usiadłam przed laptopem z parującym kubkiem
gorącego kakao. Postanowiłam najpierw przejrzeć pocztę. Kilka bezsensownych
reklam, kupon rabatowy na zakupy i… email od pani Marzeny.
____________________________________
Przybywam z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam do dzielenia się w komentarzach swoją opinią :D W weekend możecie się spodziewać kolejnego rozdziału ;3
Byle do weekend'u! :*
OdpowiedzUsuńczekam niecierpliwie na kolejny rozdział Szyszko ;3
OdpowiedzUsuńidę nadrabiać.
OdpowiedzUsuńRazem z Em zapraszamy na 4 rozdział. Byłoby nam niezmiernie miło gdybyś wpadła i oceniła nasze trudy. :)
http://idealna-niedoskonalosc.blogspot.com/2015/06/iv-jak-przestaniesz-miec-ochote-to-daj.html