Witaj Lena,
Wczoraj
dzwonił do mnie prezes klubu PGE Skry Bełchatów z pewną prośbą. Otóż jeden z
zawodników, ten z którym przeprowadzałaś wywiad, kupił naszą gazetę i napotkał
tam swój portret. Pokazał go zarządowi klubu, a on był pod wielkim wrażeniem
talentu Twojej przyjaciółki. Teraz chcą ją prosić, aby zajęła się
naszkicowaniem portretów zawodników z całej drużyny, oczywiście za
wynagrodzeniem. Miałyby one uzupełnić klubową galerię na korytarzu. Liczę na
to, że przekażesz jej tę informację. Na dole dołączam wizytówkę prezesa
Piechockiego.
Pozdrawiam,
Marzena Rybicka
Byłam pewna, że dziewczyna się
zgodzi. W końcu przecież uwielbia się we wszystko angażować.
-Ola, przyjdź na chwilę do mojego
pokoju!- zawołałam, a ona zjawiła się tam po paru sekundach. Podałam jej
laptopa, aby sama dokładnie przeczytała wiadomość. Stwierdziłam, że tak będzie
wygodniej, niż żebym ja musiała jej to jakoś wytłumaczyć.
-Oczywiście, że z miłą chęcią mogę
się tym zająć. Widzę, że na dole jest wizytówka, to zaraz zadzwonię do tego
prezesa.- dziewczyna aż promieniowała od tego entuzjazmu. Wstukała w swój
telefon jego numer i wyszła, żeby zadzwonić. Przejrzałam wiadomości do końca,
po czym odłożyłam laptopa i wzięłam swojego iPoda. Położyłam się na łóżku z
zamkniętymi oczami i włączyłam playlistę, zaczynając od mojej ulubionej
piosenki Nickelback- Edge Of A Revolution.
Chyba zasnęłam, bo gdy otworzyłam
oczy, za oknem zaczynało się robić szarawo. Spojrzałam na zegarek, który
wskazywał 18.27. Rzeczywiście trochę odpłynęłam do krainy Morfeusza. Poszłam do
kuchni, żeby zrobić sobie kawę dla rozbudzenia.
-Dzwoniłam do pana Piechockiego i
umówiłam się z nim na środę, bo akurat wtedy odwołali nam zajęcia. Oczywiście
pojedziesz ze mną, prawda?- powiedziała Ola, gdy tylko zobaczyła mnie
wychodzącą ze swojej sypialni.
-Jestem ci to winna po ostatniej
wycieczce do Bełchatowa.- mrugnęłam do przyjaciółki. Ostatnio to przecież ona
towarzyszyła mi, więc teraz nasze role się zamienią. A jest to też okazja,
żebym spotkała Argentyńczyka.
Zajęcia na uczelni przebiegały bez
większych niespodzianek, we wtorek w trakcie przerwy znowu spotkałyśmy Wiktorię
i Adę, które dosiadły się do naszego stolika.
-Hej dziewczyny, co tam u was? Mecz
się udał?- zagadnęłam. Wyraz twarzy Wiki był bardzo niejednoznaczny. Wyglądała
jakby naraz się cieszyła i była rozczarowana.
-Widowisko było genialne, atmosfera
niesamowita, ale… nie udało mi się dostać autografu od Conte.- teraz dziewczyna
wyglądała na naprawdę przybitą.
-Przykro mi.- odpowiedziałam.
Zrobiło mi się jej trochę żal. Widać, że dziewczyna naprawdę interesuje się
siatkówką. Musiałyśmy pożegnać się z dziewczynami, bo zbliżała się dalsza część
wykładów dzisiejszego dnia.
Środa, kolejny piękny dzień, kiedy
nie trzeba wcześnie zrywać się z łóżka i pędem lecieć na uczelnię. Tym razem
mogłam postawić na zdecydowanie luźniejszy strój niż ostatnio. Wybrałam jasne
dżinsy i granatowy T-shirt, a włosy postanowiłam pozostawić proste. Lekki i
prosty makijaż okazał się efektownym dopełnieniem.
Ola musiała zabrać ze sobą
wszystkie przybory, więc stwierdziłyśmy, że nie ma sensu tłuc się z tym
autobusem i zamówiłyśmy taksówkę. Do Bełchatowa dojechałyśmy na czas. Przed
bełchatowską halą czekał na nas syn prezesa klubu- Kacper Piechocki. Wprowadził
nas na halę i zaprowadził pod gabinet ojca, do którego weszła Ola, a ja
zostałam z Kacprem. Pan Piechocki chciał sam na sam ustalić warunki współpracy
między sobą a moją przyjaciółką. Usiedliśmy na plastikowych krzesełkach na
korytarzu.
-Długo się znacie?- odezwał się
młody Piechocki. Jako najmłodszy z zawodników był w zbliżonym do nas wieku.
-Prawie od zawsze. Poznałyśmy się w
pierwszej klasie szkoły podstawowej, kiedy Ola przypadkowo rozdarła sukienkę
mojej ulubionej lalce. Krótkotrwała nienawiść szybko przerodziła się w
wieloletnią przyjaźń.-odpowiedziałam. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj.
W jednym z pierwszych tygodni w szkole ogłoszono dzień, kiedy można było
przyjść z własną zabawką. Byłam bardzo podekscytowana, bo parę dni wcześniej
dostałam nowiusieńką lalkę w różowej, tiulowej sukience. Zostawiłam ją na
ławce, żeby tylko pójść zjeść drugie śniadanie. Kiedy wróciłam, moją lalkę
trzymała zupełnie obca mi dziewczynka. Bawiła się moją zabawką i swoim
jednorożcem z plastikowym rogiem. Przypadkowo zahaczyła nim o tiulową sukienkę,
co spowodowało, że się rozerwała. Myślałam, że nigdy jej tego nie wybaczę. A tu
proszę, jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami.
-To musisz bardzo dobrze ją znać.-
chłopak zdecydowanie był zainteresowany jej tematem.
-Oczywiście! Wiem co lubi
najbardziej, co ją najbardziej przeraża… I wiem, też jakich chłopaków lubi.- po
tych słowach spojrzałam się na niego znacząco, co spowodowało, że biedak oblał
się rumieńcem. Nie mogliśmy kontynuować naszej rozmowy, bo zza drzwi gabinetu
wyszła Ola.
-Kiedyś ci dokończę.- powiedziałam
prawie bezgłośnie i do niego mrugnęłam, tak aby dziewczyna nie mogła tego ani
usłyszeć, ani zobaczyć.
-To najpierw mamy spotkanie z całą
drużyną, żeby im powiedzieć jakie wyzwanie czeka ich w najbliższym czasie. I
jeszcze w planie na dzisiaj są dwa portrety. Będziemy jechać w kolejności
numerów w drużynie, więc dzisiaj Srećko Lisinac i Mariusz Wlazły.- Ola aż
tryskała energią. Spotkanie przebiegło sprawnie i szybko, większość zawodników
była zadowolona z tego pomysłu. Ola jest taka otwarta, mówiła do nich
swobodnie. Ja znalazłam jakieś ustronne miejsce, gdzie przeczekałam razem z jej
ekwipunkiem do końca spotkania.
Dziewczyna znalazła miejsce do
tworzenia pierwszego portretu, jak twierdziła „było tam idealne oświetlenie”. Poszukałam
sobie pobliskiej ławki, gdzie po paru minutach dosiadł się do mnie Kacper.
-Moglibyśmy dokończyć naszą
rozmowę.- zagadnął z uśmiechem. Wiedziałam, że chłopak nie zapomni o mojej
obietnicy i prędzej czy później będzie chciał kontynuować temat. Okazało
się, że jednak prędzej.
-Więc słuchaj, dla Oli
najważniejsze jest, żeby chłopak wciąż się starał. A nie odpuszczał, kiedy już
ją zdobędzie. Musisz też pamiętać, że to chłopak powinien pierwszy „zacząć”-
przy ostatnim wyrazie zrobiłam cudzysłów w powietrzu.
-A myślisz, że… byłaby mną
zainteresowana?- zapytał trochę niepewnie.
-Myślę, że tak.- odpowiedziałam
szczerze, co wywołało na jego ustach uśmiech. W pewnym momencie zobaczyłam, że
w naszą stronę zmierza wysoka postać. Tu naprawdę jest tak gorąco, czy tylko mi
się wydaje?
_________________________________________
I oto kolejny rozdział :) Mam nadzieję, że się spodoba i zachęcam do dzielenia się swoją opinią i odczuciami w komentarzach, które nie ukrywam, mogą naprawdę zmotywować do dalszego pisania. Niestety muszę Wam powiedzieć, że w zbliżającym się tygodniu będę miała masę zajęć na głowie i przez kilka dni nie będzie mnie w domu, przez co kolejny rozdział może się pojawić dopiero za tydzień. Nie mniej jednak mam nadzieję, że będziecie na niego czekać z niecierpliwością ;)
Tak niesamowicie wciągające!!!!
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe :D
OdpowiedzUsuńwreszcie rozdział!! ♥~ Twoja Kora
OdpowiedzUsuń