.

.

czwartek, 25 czerwca 2015

Rozdział 10


-Dzień dobry. Chciała się pani ze mną skontaktować.- zaczęłam rozmowę. Wciąż byłam pełna obaw, czego może ona dotyczyć.

-A tak, dobrze, że dzwonisz. Chciałam ci przedstawić pewną propozycję. Moja koleżanka z zaprzyjaźnionego magazynu straciła jedną pracownicę, która wyleciała za granicę. Proponuje więc tobie pracę na pełen etat. Twoja robota miałaby polegać na redagowaniu artykułów, które trafiają potem do druku. Mogłabyś liczyć na wysokie zarobki. Wiązałoby się to również ze zrezygnowaniem ze studiów, co przy twoim stanie zdrowia wydawałoby się korzystne. Pracować mogłabyś w domu. Nie proszę cię o decyzję teraz, powinnaś to najpierw przemyśleć.-pani Marzena przedstawiła mi swoją propozycję. Zamurowało mnie. Kompletnie się tego nie spodziewałam.

-Dziękuję za tę informację, przemyślę to i jutro do pani oddzwonię. A jest pani pewna, że się do tego nadaję?- sama byłam pełna wątpliwości. To już jest bardzo odpowiedzialne zajęcie.

-O to się nie martw. Alina najpierw przejrzała wszystko co pisałaś do naszej gazety i bardzo jej się spodobałaś. Czekam na telefon. Do widzenia.- pożegnała mnie szefowa.

-Do widzenia.- odpowiedziałam i zakończyłam połączenie. Byłam zdziwiona, że to właśnie szefowa angażuje mnie w nową pracę. Osoba na jej stanowisku powinna chcieć mnie zatrzymać u siebie. Jednak pani Marzena jest porządnym człowiekiem i dostrzega potrzeby innych. Za to ją cenię. Nie wiem jednak czy powinnam rzucać studia. Będę miała pracę teraz, ale co będzie za kilka lat? Czasopismo może zbankrutować, a ja zostanę na ulicy, praktycznie bez szans na zatrudnienie. Ale są przecież plusy. Pracowałabym w domu, miała duże zarobki, a jak magazyn bardziej się rozsławi, będę mogła liczyć na wyższą pensję. To naprawdę trudna decyzja do podjęcia. Sama chyba nie będę w stanie tego zrobić. Potrzebuję kogoś, kto mi pomoże. Pierwszą osobą, która przyszła mi na myśl, była moja siostra. Rzadko widzimy się z Nataszą, po ślubie przeprowadziła się do Warszawy. Odszukałam jej numer i już po chwili usłyszałam pierwszy sygnał.

-Hej siostra, mam sprawę, możesz rozmawiać?- od dziecka, kiedy miałam problem, szłam do starszej siostry. Jak każdemu rodzeństwu zdarzały się nam kłótnie, ale zawsze byłam moim oparcie i autorytetem.

-Co jest? Coś poważniejszego z chorobą?- wydawała się być naprawdę przejęta. Zapomniałam, że lekarz powiadomił moich rodziców i wygląda na to, że oni pewnie Nataszę.

-Nie, to coś innego. Dostałam propozycję pracy w renomowanym magazynie, na pełen etat, tylko wiązałoby się to z rzuceniem studiów. Kompletnie nie wiem co mam zrobić.- na koniec w moim głosie można było wyczuć nutę niepewności i bezradności.

-Słuchaj kochana, myślę, że powinnaś podjąć tę pracę. Wpłynie to korzystnie na twoje zdrowie, a przecież w razie konieczności studia możesz dokończyć za parę lat.- powiedziała. O tym nie pomyślałam, nie muszę z nich rezygnować na zawsze, kiedy będzie potrzeba, wtedy mogę do nich wrócić. Ona jest genialna!

-Nie pomyślałam o tym, dziękuję. Kocham cię.- prawie krzyknęłam do słuchawki.

- Ja ciebie też. Na razie.

-Papa.- zakończyłam rozmowę i rzuciłam telefon na łóżko. Pozostaje jeszcze jedna, trudna kwestia, trzeba powiadomić o mojej decyzji Olę.

Bałam się, że mnie nie zrozumie i powie, że to zły wybór. Jednak pomimo lekkiego szoku utwierdziła mnie w tym, że słuszną decyzję podjęłam. Zaproponowała mi nawet, że sama pozałatwia wszystkie formalności na uczelni, ja musiałam złożyć tylko parę podpisów na papierach. Sprawy związane z moją nową pracą pozałatwiała pani Marzena, więc nie miałam się o co martwić, mam zacząć za dwa tygodnie.

Zgodnie z zaleceniem lekarza w środę udałyśmy się do szpitala. Z przystanku musiałyśmy przejść kawałek pieszo, aby dojść na miejsce.

-Lena, Ola!- odwróciłam się na dźwięk swojego imienia i zobaczyłam dwie znajome twarze. Nie spodziewałam się ich tutaj.

-Hej, co wy tu robicie?- odezwała się Ola. Normalnie wyrwała mi to z ust.

-Idziemy do kina. Wy pewnie do szpitala?- nietrudno było się domyślić, znajdował się parędziesiąt metrów od nas.

-Tak, niestety.- odparłam.

-Nie mogę uwierzyć, że nie będziemy się już spotykać pomiędzy zajęciami. To takie niesprawiedliwe, że spadła na ciebie ta choroba.- po wypowiedzeniu tych słów Wiktoria wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać. Nie wiedziałam, że jest aż tak uczuciowa i wrażliwa. W gruncie rzeczy nie znam jej aż tak dobrze, żeby wiedzieć o niej wszystko. Nie wiedziałam jak uspokoić bliską histerii dziewczynę.

-Ale nie musimy rezygnować ze spotkań. Jakbyście miały czas, mogłybyście wpaść jutro do nas po południu. Co wy na to?- zaproponowałam, na co usłyszałam aprobatę. Umówiłyśmy się na 18.00 i pożegnałyśmy.

Wizyta w szpitalu zajęła nam mnóstwo czasu, a wszystko przez ogromne kolejki. Sam zabieg trwał krótko, jednak na autobus do domu wyszłyśmy po prawie czterech godzinach.

Leżąc w łóżku zatraciłam się w czytaniu książki, która w zaskakująco szybkim tempie się skończyła. Od początku do końca na wspomnienie głównego bohatera, w mojej głowie powstawał obraz Argentyńczyka. Ale teraz towarzyszy temu przyjemne uczucie. W tak dobrym nastroju szybko udało mi się zasnąć.

Obudziłam się dopiero około południa. Jak przyjemnie jest wstawać wiedząc, że nie muszę się nigdzie spieszyć. Musiałam tylko pamiętać o tym, że po południu spodziewamy się gości i przydałoby się coś do jedzenia. Zjadłam śniadanie, chociaż ze względu na porę powinnam je nazwać obiadem. Odszukałam starą książkę kucharską i zaczęłam szukać przepisu na jakieś pyszne ciasto. Moją uwagę przykuł przepis na wuzetkę. Szybko zorientowałam się czy mam wszystkie potrzebne produkty i zabrałam się do pracy. Kiedy ubijałam krem, usłyszałam wibrację telefonu. Oderwałam się od wykonywanego wcześniej zajęcia i postanowiłam odczytać wiadomość. Nie miałam zapisanego tego numeru, ale tekst wiadomości nie pozostawiał wątpliwości, kto jest jej autorem.
_______________________________________
Przepraszam, że trochę późno, ale miałam dzisiaj zbyt dużo na głowie, zakończenie roku, te sprawy... Rozdział może trochę krótki i moim zdaniem lekko niedopracowany, ale postaram się to wynagrodzić kolejnym rozdziałem :) Czekajcie na niego.. we WTOREK :D

2 komentarze:

  1. Dopiero we wtorek ??? Ubije Cię młoda damo -.- /Twoja Kora

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo czekałam na jakieś nawiązanie do Facu *o*

    OdpowiedzUsuń