.

.

niedziela, 2 sierpnia 2015

Rozdział 15


-Musiałam załatwić pewną sprawę ze starą znajomą.- odpowiedziałam wymijająco. Nie skłamałam i nie powiedziałam prawdy, o to mi chodziło. Argentyńczyk uznał tę wiadomość za wystarczającą, chwycił mnie za rękę i poprowadził w stronę samochodu. Po paru minutach auto zatrzymało się pod kręgielnią.

-Nie jesteś za bardzo zmęczony?- zapytałam z troską. Po meczu jeszcze kręgle? Ja na jego miejscu wróciłabym do domu i poszła spać.

-Nie, jest okej.- odpowiedział z uśmiechem.

Weszliśmy do środka, gdzie przy kasie zapłaciliśmy za wynajęcie toru i wypożyczyliśmy specjalne buty. Zajęliśmy stolik, przy którym zostawiliśmy nasze rzeczy.

-Hej, Lena!- usłyszałam wołający mnie znajomy głos. Zobaczyłam jak w naszą stronę idzie Ada, trzymając za rękę, tak mi się wydaje, swojego chłopaka. Wspominała kiedyś o nim jak odwiedziła z Wiktorią mnie i Olę. Przywitaliśmy się wszyscy ze sobą, Argentyńczyka nikomu nie trzeba było przedstawiać, za to dowiedziałam się, że chłopak Ady ma na imię Janek.

Dosiedli się do nas, zajęli sąsiedni tor i postanowiliśmy zrobić małą rywalizację, ja z Facundo przeciwko Adzie i Jankowi. Już od pierwszej kolejki zielona dziewięciokilowa kula była moją ulubioną. Pierwszy rzut i strącone dziewięć kręgli.

Do przedostatniej kolejki prowadzili nasi rywale, dopiero wtedy udało nam się wyrównać wynik. 243:243. Mój rzut został ostatni, od niego zależało kto wygra. Wzięłam do ręki zieloną kulę, skoncentrowałam się na stojących w oddali kręglach i oddałam rzut. Wydawało się jakby to trwało wieczność, w końcu kula trafiła w sam środek i przewróciła wszystkie kręgle, co do jednego. Wygraliśmy!

Uniosłam dłonie w geście zwycięstwa i nagle poczułam jak moje stopy tracą kontakt z podłożem. Argentyńczyk chwycił mnie w pasie, przerzucił przez ramię i niósł w stronę naszego stolika. Niósł, nie zaniósł, bo kilka metrów od naszego docelowego miejsca, Facundo poślizgnął się na wylanej coli i wylądowaliśmy na parkiecie. Ja upadłam na niego, więc nie było źle, ale on nie miał tyle szczęścia, bo podłoga do najmiękciejszych nie należy.

-Facu, ty ciamajdo!- zawołałam, nie przestając się śmiać. Oczy wszystkich obecnych zwróciły się na nas, dlatego szybko wstaliśmy i usiedliśmy przy naszym stoliku, do którego doszliśmy już osobno. Przyłączyli się do nas Ada i Janek, ciągle rozbawieni całą sytuacją. Chcieliśmy wziąć piwo, ale i Facundo i chłopak Ady prowadzili samochód. Zrezygnowaliśmy z tego pomysłu i zamówiliśmy dla każdego po szklance soku pomarańczowego i zapiekance.

-Czym się zajmujesz Janek?- zaczęłam rozmowę. Niekomfortowo mi mówić po polsku, kiedy Argentyńczyk siedzi obok i nie może zrozumieć o czym rozmawiam. Ale nic na to nie poradzę, przecież jesteśmy w Polsce.

-We can speak English, if you want.- zwrócił się do Facundo. Wtedy mi ulżyło, bo trochę dziwnie było mi to proponować. Ale na szczęście on to zrobił.

-That will be great.- odpowiedział. Było widać, że on też odetchnął z ulgą.

-Wracając do pytania, mam swoją kapelę, z którą gramy koncerty w klubach. To właśnie na jednym z naszych koncertów poznałem Adę.- opowiadał Janek. Historia niczym z filmów.

-A jak było z wami?- zapytała Ada trzymając Janka za rękę.

-Jakiś koleś ukradł Lenie portfel w McDonald’s, widziałem to, więc złapałem go i odebrałem mu jej własność.- ­powiedział i objął mnie ramieniem, jednocześnie przyciągając bliżej do siebie. Pamiętam tamten dzień. Niby zwykły wypad na zakupy, a skończył się tak, że teraz siedzę obok osoby, którą darzę szczególnym uczuciem i na której mi zależy.

-Późno się już zrobiło.- zauważyłam. Było już dobrze po 21.00. A podczas tego dnia dużo się wydarzyło. Zabraliśmy swoje rzeczy, oddaliśmy wypożyczone buty i udaliśmy się w kierunku samochodu.

-Odwiozę cię do domu, a potem wrócę do siebie.- zaproponował, ale ja nie widziałam w tym potrzeby.

-Przecież możesz przenocować u mnie. Oli i tak nie ma, bo poszła na nocny maraton do kina i wróci wcześnie rano.- widocznie bardziej spodobał mu się mój pomysł, bo poprosił, abym mu wytłumaczyła drogę. Po paru minutach zaparkowaliśmy pod moim mieszkaniem. Weszliśmy na pierwsze piętro, a potem do środka. Zdjęliśmy nasze rzeczy i zostawiliśmy je w przedpokoju. Facundo zaniósł swoją torbę do mojego pokoju, a ja w tym czasie poszukałam dla niego czystego ręcznika. Wziął go ode mnie, wyjął z torby potrzebne rzeczy i poszedł do łazienki. Ja zajęłam się pościeleniem łóżka. Chwilę zastanawiałam się czy jedno przyszykować w pokoju, a drugie na kanapie. Po chwili namysłu wyrzuciłam ten pomysł z głowy. Niby jesteśmy już parą, więc to nic złego, ze będziemy spać w jednym łóżku. Nie wiedziałam tylko co on o tym pomyśli, bo może mieć przecież inne odczucia. Może jak będzie chciał osobnego łóżka to o to poprosi. Mam jednak nadzieję, ze tego nie zrobi. Skończyłam ścielić i usiadłam na brzegu kołdry, czekając na Argentyńczyka. Kiedy wyszedł z łazienki w samych bokserkach, przeszedł mnie miły dreszcz. To chyba pierwszy raz, kiedy mogłam zobaczyć jego umięśniony tors i ogólnie perfekcyjną sylwetkę. Trochę mnie to onieśmieliło, bo ja sama nie mogę pochwalić się idealną sylwetką. Jest przeciętna i musiałabym włożyć sporo pracy w jej ulepszenie. Ale mając taką motywację, czemu miałabym nie spróbować? A więc postanowienie na dziś: od jutra bieganie i codzienne ćwiczenia. Wstałam z łóżka i szłam w stronę łazienki, ale Facundo zatrzymał mnie i objął w pasie. W niczyich objęciach jeszcze się tak nie czułam. Spojrzałam mu prosto w oczy i położyłam dłoń na jego policzku. Oddałabym wszystko, żeby ta chwila mogła trwać w nieskończoność.

Cieszę się, że nie musiałem tego proponować.- powiedział i skinął głową w stronę łóżka, co spowodowało, że oblałam się rumieńcem. Nie wiem, kiedy przestanę to robić. W niektórych sytuacjach, oczywiście z jego udziałem, tak się po prostu dzieje. Pocałował mnie w czubek głowy i pozwolił odejść.

Oparłam ręce o umywalkę i potrzebowałam chwili na uspokojenie szybkiego rytmu serca. W lustrzanym odbiciu wyłapałam szeroki uśmiech na swojej twarzy. Ciągle mam wrażenie, że to tylko piękny sen. Gdy się obudzę, wszystko zniknie. Znów będę samotna.

Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Pozostawiłam je wilgotne, chciałam jak najszybciej wrócić do pokoju. Kiedy wróciłam, on już leżał na moim łóżku. Położyłam się koło niego i oparłam głowę na jego torsie, wtedy on zaczął gładzić mnie po włosach.

-Myślisz, że już zawsze tak będzie?- zapytał, ciągle kontynuując zaczętą czynność.

-Czyli jak?- byłam trochę zdezorientowana, bo wyrwał mnie z zamyślenia.

-No, ty i ja… Wiesz o co mi chodzi.- słychać było, że jest trochę zmieszany, z resztą dla każdego  to niezręczny temat do rozmowy.

-Tak bym chciała,… kochanie.- przy wypowiedzeniu ostatniego słowa lekko się zawahałam. Poprawiłam głowę na jego torsie, a on objął mnie ramieniem. Tak w siebie wtuleni zasnęliśmy.

Wstałam przed Facundo, więc tak żeby go nie obudzić, poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Przechodząc koło przedpokoju, zauważyłam kurtkę Oli. Wróciła wczesnym rankiem, więc pewnie teraz prześpi pół dnia. Przygotowałam kanapki i zaparzyłam herbatę. Dopiero kiedy wszystko było zrobione i poukładane na stole, wróciłam do pokoju, bo chciałam go obudzić. Jednak kiedy weszłam, już był ubrany. Wspólnie poszliśmy zjeść śniadanie.

Po skończonym posiłku pozbierałam naczynia, a Facundo wrócił do pokoju po swoją torbę.

-Wszystko masz?- zapytałam z troską.

-Chyba tak… Chociaż nie mogę znaleźć kluczyków od samochodu.- odpowiedział i usiadł na kanapie, gdzie zaczął przeszukiwać torbę. Wyciągał rzeczy po kolei, dopóki ze zwiniętej bluzki nie wypadły pod kanapę klucze. Tak to jest u faceta, na porządek w torbie nawet nie ma co liczyć. Schylił się po poszukiwaną rzecz, ale oprócz niej podniósł jeszcze złożoną karteczkę. Otworzył ją i przeczytał. Kiedy skończył, zmarszczył brwi.

-Od kogo to dostałaś?- zapytał odrobinę spiętym głosem.
____________________________________
I powracam :D Przepraszam, że z lekkim opóźnieniem, ale nie miałam czasu. Niestety w przyszłym tygodniu prawie na pewno nie dam rady niczego wstawić, bo będę za granicą. Ale po powrocie będę tworzyć dalej ;) Na razie kolorowo, ale przecież nie zawsze może tak być, więc czekajcie na dalszy bieg wydarzeń :)