Czy to możliwe, że to ten sam samochód, który ochlapał mnie i
Olę parę dni wcześniej?
-Byłeś może trzy dni
temu w Łodzi?- zapytałam niby od niechcenia.
-Trzy dni temu? Hmmm…
Byłem, miałem coś do załatwienia w banku koło jakiejś akademii. A czemu w ogóle
pytasz?- wydawał się być lekko zdezorientowany.
-Tak tylko wydawało mi
się, że widziałam podobny samochód, nic więcej i byłam po prostu ciekawa czy to
mogłeś być ty.- powiedziałam ze uśmiechem. Specjalnie zataiłam przypadek z
kałużą, nie chciałam, żeby poczuł się niekomfortowo, a to na pewno był wypadek.
Potem dodałam- To co, idziemy na tę kawę?.
Conte odwzajemnił mój uśmiech i wspólnie udaliśmy się w kierunku pobliskiej
kawiarni. Przekroczyliśmy próg budynku i
zobaczyliśmy, ze prawie wszystkie stoliki były pozajmowane. Prawie, bo udało
się nam zająć jeden w głębi lokalu, tuż pod samą ścianą. Gdy podeszła kelnerka
złożyliśmy zamówienie i zaczęliśmy rozmowę.
-Od zawsze mieszkasz w Łodzi?- zaczął brunet. Aż dziwne, że
marnuje swój czas z taką zwykłą osobą jaką jestem ja. Nadal wydawało mi się to
nierealne, przecież taki sportowiec może mieć każdą. Wyższą, zgrabniejszą,
ładniejszą ode mnie.
-Przeprowadziłam się tam dopiero niecałe trzy miesiące temu.
Wcześniej mieszkałam w Ustce, to małe miasto nad morzem. Razem z moją
przyjaciółką postanowiłyśmy przenieść się do Łodzi na studia- odpowiedziałam.
-Jaki kierunek studiujesz?- zapytał. Naprawdę jest ciekawy
czy to tylko grzecznościowa gadka? Chyba zbyt ostro go oceniam. Związek i
rozstanie z Danielem odcisnęło w mojej psychice ogromne piętno. Nigdy nie byłam
tak zraniona, od tamtego czasu odczuwam w sobie pewną pustkę, którą
najwyraźniej ktoś musi zapełnić.
-Dziennikarstwo i komunikację społeczną.- odparłam z
uśmiechem. Nie chcę, żeby się do mnie zniechęcił, przez moje dziwne humory.
Muszę pamiętać, aby dusić swoje uczucia wewnątrz. Chwilę potem podeszła do nas
kelnerka.
-Pańskie zamówienie.- powiedziała, kładąc przed nami dwie
parujące kawy i dwa talerzyki z pachnącą szarlotką. Zajęliśmy się jedzeniem i
rozmowa szła jakoś luźniej. Już nie było między nami niezręcznych odpowiedzi. Śmialiśmy
się prawie ze wszystkiego. W takiej atmosferze czas leciał niesamowicie szybko
i nim się spostrzegliśmy, była już 18.00. Strasznie szybko leci czas w dobrym
towarzystwie. A my z Olą musimy jeszcze wrócić do Łodzi. Właśnie, Ola!
Kompletnie o niej zapomniałam…
-Dziękuję za mile spędzone popołudnie, ale muszę już lecieć,
zrobiło się późno.- pożegnałam się z Argentyńczykiem.
- Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy.- powiedział i
uraczył mnie jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Znam go dopiero jeden
dzień, a już sporo się o sobie dowiedzieliśmy. Gdy opuściłam kawiarnię, prawie
od razu spotkałam przyjaciółkę. Domyśliła się, że pewnie nadal rozmawiamy i
postanowiła tu przyjść. Na szczęście to była jedyna kawiarnia w okolicy, więc
nie miała problemu aby tu dotrzeć.
Wykończone wróciłyśmy do domu niewiele przed 20.00. A
przecież jutro zajęcia! Byłam tak zmęczona, że nawet nie miałam ochoty na
jedzenie. Poszłam do łazienki, zmyłam makijaż i wzięłam szybki prysznic. Ubrana
w różową piżamkę zgasiłam światło i
zanurkowałam do łóżka. Przyłożyłam głowę do poduszki i momentalnie zmorzył mnie
sen.
***
Wracałam do
domu ze sklepu, była dopiero 19.00. Więc dlaczego było tak ciemno i cicho? Szłam
jedną z głównych ulic, a wszechogarniająca cisza odbijała się echem w mojej
głowie. We wszystkich okolicznych domach były pogaszone światła, zero
jakichkolwiek oznak życia. Lekko przerażona postanowiłam przyspieszyć. Wydawało
mi się, że usłyszałam za sobą ciche szuranie. Odwróciłam się, ale niczego nie
dostrzegłam. Moje serce wybijało coraz szybszy rytm. Po raz kolejny usłyszałam
za sobą szuranie, tym razem głośniejsze. Ponownie się odwróciłam, ale za mną
nie było już tylko pustki. Ciemna postać zakryła mi usta dłonią i mocno
zaciągnęła w stronę ściany pobliskiego budynku.
-Witaj kotku-wysyczał tajemniczy głos. Moje
ciało zesztywniało. Co on tu robił? Jak to możliwe, że akurat teraz znalazł się
przy mnie? Przecież powinien być za granicą. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam.
Mogłam tylko przyglądać mu się przerażonymi oczami.
-Daniel.-jedyne
co udało mi się wydusić przez zaciśnięte ze strachu gardło.
-O, proszę,
jednak mnie poznajesz?- kontynuował.- Jak mogłaś mi to zrobić? Jak mogłaś tak
wszystkich oszukać! Wszyscy w klubie gadają, że zaszłaś w ciążę, a ja cię
zostawiłem dla kariery i wyjechałem. Ale ja cię znam ty podła suko! Wiem, jak
kurewsko kłamiesz!- po tych słowach zamachnął się i uderzył mnie w twarz. Piekący
ból przeszył mój policzek, a oczy wypełniły się łzami. Jaka ciąża? Nie byłam w
ciąży. Poza tym, z nikim nie rozmawiałam na temat Daniela od czasu jego
wyjazdu. Tylko Ola znała całą tę historię. Kiedy zamachnął się, aby
spoliczkować mnie po raz kolejny, znikąd pojawiła się druga postać i odgrodziła
mnie swoim ciałem od oprawcy. Na moich oczach rozpętała się bójka, a ja zszokowana
przywarłam plecami do ściany i przyglądałam się zdarzeniu. Po paru minutach,
które wydawały się ciągnąć w nieskończoność, Daniel leżał nieprzytomny na
ziemi, a mój wybawca podszedł do mnie. Bez zastanowienia wtuliłam się w jego
silne ramiona, w których czułam się niesamowicie bezpiecznie.
-You’ll be safe with me. Always.-
powiedział lekko zachrypniętym głosem.
Spojrzałam
w jego oczy, magiczne czekoladowe tęczówki… Znam to spojrzenie. Gdzieś już je
widziałam. Takiego widoku się nie zapomina.
***
Obudziłam się z czołem lekko zroszonym potem. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki schłodzić
twarz zimną wodą. Była dopiero 6.13., jednak wiedziałam, że już nie zasnę. Sny
od zawsze mocno oddziałują na moją psychikę. Dostrzegam w nich coś więcej niż
tylko przypadkowy wytwór wyobraźni. Miałam cztery godziny do zajęć, więc
postanowiłam wykorzystać ten czas i pójść pobiegać. Przebrałam się w krótkie
spodenki, luźną bluzkę i ciepłą bluzę, założyłam czarne Nike i chwyciłam
swojego iPoda. Cicho, tak żeby nie obudzić Oli, wyszłam z mieszkania.
Biegałam po okolicznym parku, który
znajdował się pomiędzy blokami. O tej porze nie było tam prawie nikogo, więc
mogłam sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Biegałam przez pół godziny, po
czym postanowiłam odpocząć na pobliskiej ławce. No dobra dziewczyno, teraz
myśl. Znalazłam logiczne wytłumaczenie wobec Daniela. Owszem, boję się, że
czasem wróci i znów się spotkamy w bliżej nieokreślonych okolicznościach.
Jednak obecność i rola Facundo w moim śnie nie była łatwa do rozszyfrowania.
Niedawno pomógł mi w galerii, to może wyjaśnić uratowanie mnie przed Danielem.
Ale jego późniejsze słowa i moje zachowanie względem niego było kompletnie nie
na miejscu, więc wolałam już o tym nie myśleć. Zrobiłam jeszcze dwie rundki po
parku i starałam się myśleć o zupełnie innych, zwykłych rzeczach, takich jak
chociażby żółknące i opadające liście z otaczających mnie drzew. Przecież
zaczęła się już jesień. Do mieszkania
wróciłam wykończona, postanowiłam szybko wziąć prysznic i umyć włosy. Ubrałam
kremowy sweter i czarne legginsy. Włosy lekko podkręciłam lokówką, tak żeby
wyglądały naturalnie. Zrobiłam jeszcze tylko makijaż i wyszłam z łazienki. Ola
już wstała, ale to nie było tak dziwne jak to, że przygotowała śniadanie… Ta
Aleksandra Kosarzycka zrobiła śniadanie?! Chyba nadal śnię.
-Dobrze się dzisiaj czujesz?
Przecież ty nigdy nie gotujesz.- zapytałam przyjaciółkę, patrząc na nią z
niedowierzaniem.
-Chyba w końcu przyszła pora aby to
zmienić.- odpowiedziała z uśmiechem i wróciła do krojenia ogórka. Po paru
minutach usiadłyśmy do zjedzenia śniadania. Muszę przyznać, że kanapki z
sałatą, serem, pomidorem i ogórkiem wyszły jej całkiem nieźle.
-Gdzie zniknęłaś tak wcześnie
rano?- zapytała mnie biorąc kolejną kanapkę
-Obudziłam się i już nie mogłam
zasnąć więc poszłam pobiegać.- odpowiedziałam. Nie chciałam jej mówić o moim
koszmarze. Był zdecydowanie dziwny i nie było potrzeby, aby ktokolwiek, nawet
Ola, o nim wiedział. Zjadłyśmy kanapki, dopiłyśmy herbatę i musiałyśmy szykować
się do wyjścia. Założyłam brązowe botki na obcasie i czarną ramoneskę.
Zakluczyłyśmy drzwi i ruszyłyśmy w stronę uczelni. Pierwsze zajęcia z czerwonowłosą
jędzą, lepiej się nie spóźnić. Zajęłyśmy miejsca z tyłu, te same co ostatnio.
Może nie przyczepi się znowu do nas. Nawet nie wiedziałam jak grubo się
myliłam.
-Czy panienka Zawadzka może mi
powtórzyć, co przed chwilą powiedziałam? Proszę wstać.- te słowa spowodowały,
że zorientowałam się, że kompletnie nie mam pojęcia o czym mowa. Musiałam się zamyśleć się
i odpłynąć.
____________________________________________________________
No to przybywam z kolejnym rozdziałem! W końcu więcej zaczyna się dziać. :D na kolejny rozdział zapraszam w przyszły czwartek ;) zachęcam do komentowania^^
woooow!!!
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać czwartku! :*
Dawj dawj kolejny :)
OdpowiedzUsuńGdybyś miała ochotę to w imieniu swoim i Em zapraszam na drugi rozdział.
http://idealna-niedoskonalosc.blogspot.com/2015/05/ii-dla-ciebie-zawsze.html
Idealny. *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. :)
OdpowiedzUsuń