Przeszukałam swoją pamięć i nadal nic. Zastanawiałam się dalej
i w wyobraźni dorobiłam mężczyźnie okulary. Teraz wszystko było jasne! To
tajemniczy nieznajomy z łódzkiej Manufaktury, który pomógł mi odzyskać
skradzioną własność. Jest znany, to wyjaśnia czemu nosił okulary i szybko
zniknął kiedy został rozpoznany. Wypadałoby dowiedzieć się o nim parę rzeczy. „Facundo Conte- argentyński siatkarz, reprezentant Argentyny, występujący na pozycji przyjmującego. Od 2013 zawodnik PGE
Skry Bełchatów.” No to za parę dni czeka mnie
wycieczka do Bełchatowa.
-Ola, przyjdź szybko!- musiałam jak najprędzej podzielić się
z nią swoim odkryciem. Dziewczyna usiadła koło mnie na łóżku i słuchała z
zaciekawieniem na twarzy.
-Pamiętasz tego mężczyznę, dzięki któremu odzyskałam
portfel?- zaczęłam.
-No jasne!- odpowiedziała, ale nadal nie wiedziała do czego
zmierzam.
-Więc niedługo znowu mam go spotkać.- przyjaciółka patrzyła
na mnie z niedowierzaniem, a ja kontynuowałam-Pani Marzena kazała mi
przeprowadzić wywiad z pewnym sportowcem, którym, nie uwierzysz, okazał się być
ten tajemniczy nieznajomy. Niedługo muszę się wybrać do Bełchatowa.
-Jadę tam z tobą! Zawsze chciałam poznać jakiegoś
przystojnego piłkarza! Zabierałby mnie na mecze, poznałby z resztą zespołu, a
potem nasze dzieci byłyby małymi piłkarzykami…- rozmarzyła się Ola. Każdego
dnia inne marzenie, jeszcze miesiąc temu szalała za perkusistą.
-Ale ty zdajesz sobie sprawę z tego, ze ja ani razu nie powiedziałam,
że on jest piłkarzem?- próbowałam sprowadzić przyjaciółkę na ziemię.
-Jak to?- zapytała z udawanym smutkiem i miną szczeniaczka.
-Tak to, jest siatkarzem, gra w Skrze.- odpowiedziałam jej.
-Siatkarz… Dobre i to. Więc kiedy jedziemy?- wrócił jej dobry
humor. Chyba jest zbyt pewna tego, że ją zabiorę. Ale to jest moja przyjaciółka
i wie, że zrobię dla niej wszystko.
-To zależy jak ułożą się zajęcia na uczelni.- W gruncie
rzeczy cieszę się, ze chce pojechać ze mną, nie lubię nigdzie jeździć sama. Wzięłam
ponownie teczkę, aby wyciągnąć identyfikator umożliwiający wejście na halę w
czasie treningu. Dobrze, że zawsze dostaję dwa egzemplarze, teraz wejdziemy
obie bez problemu.
Po trzech dniach miałyśmy dzień wolny od wykładów, więc
postanowiłyśmy to wykorzystać i pojechać do Bełchatowa. Miałam okropny problem z wyborem ubrania na
ten dzień. Kompletnie nie miałam pojęcia jak powinnam wyglądać. Czy bardziej
wyjściowo czy luźno? Z jednej strony to spotkanie ze sportowcem, ale z drugiej
będę przecież w pracy. Postanowiłam połączyć obie sytuacje i zdecydowałam się
na czarne rurki, błękitna koszulę bez rękawów i czarne, klasyczne szpilki.
Włosy pozostawiłam rozpuszczone, lekko opadające na ramiona. Dzisiaj
zadziwiająco dobrze się układały. Nie musiałyśmy się spieszyć, więc na autobus
wyszłyśmy chwilę przed 13.00. Siedząc w autobusie byłam trochę zdenerwowana,
nie wiedziałam czy mnie zapamiętał, widział mnie przecież tylko przez chwilę.
Droga do bełchatowskiej hali zajęłam nam niecałą godzinę. Z przystanku szybko
dotarłyśmy pod bełchatowską halę.
Weszłyśmy do środka Energii i od razu podszedł do nas
portier.
-Panienki w jakiej sprawie?- zapytał uprzejmie.
-My jesteśmy z gazety, miałyśmy przeprowadzić wywiad z jednym
z zawodników, a tu są nasze upoważnienia.- wytłumaczyłam i pokazałam
identyfikatory. Portier bez zbędnych pytań nas przepuścił i wytłumaczył jak
mamy dojść na boisko.
-Najlepiej zaczekajcie do końca treningu, kończą za pół
godziny.- powiedział na odchodnym. Całkiem sympatyczny człowiek. Nie wchodziłyśmy
na trybuny, nie chcąc wywołać wśród siatkarzy poruszenia, więc pozostałyśmy
przy wejściu. Z tego miejsca mogłyśmy swobodnie obserwować zawodników, oni
jednak nie mogli nas dostrzec. Przyglądałyśmy się każdemu z nich z osobna, a
potem podziwiałyśmy halę, która wywoływała wielkie wrażenie. Przed naszymi
oczami rozpościerały się ogromne trybuny, podczas meczu musi tu panować
nieziemska atmosfera. Pół godziny szybko zleciało i gdy tylko zobaczyłyśmy, że
kończą, ruszyłyśmy w ich stronę. Byłam strasznie zdenerwowana, bo przecież dwie
19-latki w otoczeniu kilkunastu dwumetrowych facetów to nie jest komfortowa
sytuacja. Przejście tych kilkudziesięciu metrów zdawało się trwać całą
wieczność. Podeszłam do trenera.
-Dzień dobry, nazywam
się Lena Zawadzka.- przywitałam go.
-Miguel
Falasca- uścisnął moją dłoń.
-Pracuję w gazecie i
poproszono mnie o przeprowadzenie wywiadu z jednym z pańskich zawodników. Mam
nadzieję, że nie ma pan nic przeciwko.-wypaliłam na jednym tchu. Ogromne
nerwy, dobrze, że chociaż pamiętam jak się mówi po angielsku, bez tego bym
zginęła.
-Oczywiście, że nie. Z
którym?
-Z Facundo
Conte.
-Conte!- zawołał
Falsca i przywołał go skinieniem głowy. Moje policzki oblały się rumieńcem, bo
głupio było mi spotykać się z „mężczyzną z McDonald’s”. Ale może mnie nie
pamięta? Widział mnie raptem przez chwilę, a przed jego oczami na pewno
przewinęły się tysiące dziewczyn, zdecydowanie bardziej godnych uwagi ode mnie.
-Ta młoda dziewczyna
pragnie przeprowadzić z tobą wywiad- powiedział trener i odszedł, zostawiając
nas samych.
-Czy my się przypadkiem
skądś nie znamy?- zapytał i przyglądał mi się badawczo, co spowodowało
jeszcze większy rumieniec na mojej twarzy. Więc jednak mnie poznał. Ten fakt
spowodował, że kompletnie zapomniałam się odezwać.- Już wiem! Ty jesteś tą dziewczyną, której ukradli portfel!
-Tak, to ja i nie
zdążyłam ci wtedy podziękować.- odparłam lekko speszona, ale przynajmniej
wydusiłam z siebie parę słów.
-Nic nie
szkodzi, musiałem szybciej wyjść. Mówiłaś, że masz mi do zadania parę pytań,
chętnie odpowiem.- powiedział i gestem zaprosił mnie na pobliską ławkę.
Pomimo moich obaw rozmowa przebiegała płynnie, szybko i bez żadnych
niespodzianek.
-Pochodzisz z Argentyny
i tam się wychowałeś. Co cię łączy z tym krajem?- zaczęłam niepewnie.
-Prawie całe moje życie
prywatne jest związane z Buenos Aires. Tam się urodziłem i dorastałem. Kocham
to miasto, mam w nim mnóstwo znajomych i rodzinę.
-A co myślisz o Polsce?
Trudno było się tu zaklimatyzować?
-Codzienne życie w
Polsce nie jest łatwe. Dużą barierę stanowi język, a nie każdy mówi po
angielsku. Ważne, że w Polsce jest też
Nico, znamy się dość długo i zawsze mogę na niego liczyć.
-Zawsze chciałeś zostać
siatkarzem?
-Dzieci często marzą,
kim zostaną w przyszłości. Nie chciałem być strażakiem, od małego czułem, ze
będę siatkarzem. Dużą rolę w tym marzeniu odegrał mój ojciec.
-Dziękuję, że
zechciałeś odpowiedzieć na parę moich pytań.
-Drobiazg,
tylko teraz tyle o mnie wiesz, a ja nawet nie wiem jak masz na imię.-
powiedział, a ja nie mogłam uwierzyć, jak mogłam zapomnieć o takim szczególe!
-Jestem Lena.- i znów ogromny rumieniec na pół twarzy. Chyba
powinnam zacząć nosić jakąś maskę…
-No więc Lena, może
chciałabyś pójść ze mną na kawę? Tuż za rogiem jest świetna kawiarenka. Może
uda mi się dowiedzieć o tobie czegoś więcej, niż tylko imienia?- zapytał z
nadzieją. Jak ja mogłabym mu odmówić, patrząc w te czekoladowe tęczówki? Ale
stop! Jak ja mogę tak myśleć przy dopiero poznanym facecie? W dodatku obiecałam
sobie- żadnych sportowców, a taki obcokrajowiec to już kompletne samobójstwo.
Ale w gruncie rzeczy, nic nie stoi na przeszkodzie, abym się z nim poznała.
Znajomymi możemy być, to do niczego nie zobowiązuje.
-Chętnie z tobą pójdę.-
odpowiedziałam z uśmiechem.
-Świetnie, to poczekaj
na mnie przy wejściu, a ja pójdę wziąć prysznic i się przebrać.-powiedział
i odszedł w kierunku szatni. Ja natomiast udałam się w kierunku drzwi
wejściowych. Z daleka zobaczyłam Olę, która rozmawiała z jakimś chłopakiem.
Postanowiłam im nie przeszkadzać. Każdemu należy się chociaż odrobina
prywatności. On po paru chwilach odszedł, więc mogłam podejść do niecodziennie
rozpromienionej przyjaciółki.
- Z kim rozmawiałaś?- zapytałam wciąż uśmiechającą się
dziewczynę.
- To był Kacper, gra na pozycji libero. I ma 19 lat, jego
ojciec jest prezesem klubu. A widziałaś jaki ma czarujący uśmiech?- rozgadała
się dziewczyna, ale po chwili wróciła na ziemię.- Ale zaraz, zaraz! Ty mi
lepiej powiedz jak poszło z twoim nowym znajomym!- wykrzyknęła . Jeny, niech
ktoś zdejmie z jej twarzy ten wścibski uśmieszek!
- Umówiliśmy się zaraz na kawę.- odpowiedziałam jej, ale
chwilę potem dodałam- To tylko kawa. Wiedziałam jaką Ola ma bujną wyobraźnię,
pewnie już tworzyła w głowie jakieś niestworzone scenariusze.
- Teraz to się na to kawa mówi, tak? No, ale nie ważne, ja
nie będę wam przeszkadzać, więc sobie skoczę do księgarni. W razie co to się
zdzwonimy. Lecę, buziaczki!- zawołała wychodząc na zewnątrz. Nie musiałam długo
czekać w samotności, brunet zjawił się po 3 minutach.
-Mam nadzieję, że nie
musiałaś długo czekać.- powiedział, kiedy opuszczaliśmy budynek.
-Tylko
chwilę- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Schowam tylko torbę.-podszedł do auta i otworzył bagażnik, gdzie wrzucił torbę.
Czarne audi…
_______________________
No to mamy kolejny rozdział! Tym razem trochę dłuższy ;) Następne postaram się wstawiać co najmniej raz w tygodniu. Jak się Wam podobało to pozostawcie po sobie komentarz, będzie miło :)
_______________________
No to mamy kolejny rozdział! Tym razem trochę dłuższy ;) Następne postaram się wstawiać co najmniej raz w tygodniu. Jak się Wam podobało to pozostawcie po sobie komentarz, będzie miło :)
łoooheejjj :o niesamowite! :D pisz jak najwięcej!!! :*
OdpowiedzUsuń