-To pewnie pomyłka.- stwierdziłam.
Przecież nie pokłóciłam się z Facundo, ani Ola z Kacprem. A żadna inna osoba nie przychodziła mi do
głowy. Podskoczyłam na dźwięk dzwonka do drzwi i upuściłam liścik. Poszłam w
stronę natarczywego gościa, który co chwilę molestował dzwonek.
-Słucham, w jakiej sprawie?-
zapytałam chłopaka może parę lat młodszego ode mnie.
-Pani Lena Zawadzka?- odpowiedział
pytaniem na pytanie.
-Tak to ja.
-Miałem to pani dostarczyć.-
oświadczył i podał mi kopertę. Mam nadzieję, że to nie żaden kolejny liścik, bo
zwariuję. Podziękowałam i zamknęłam drzwi. Otworzyłam kopertę i z ulgą
stwierdziłam, że nadawcą jest Facundo. W środku znalazłam dwa bilety na
niedzielny mecz w łódzkiej Atlas Arenie.
Te kilka dni do niedzieli minęło
zwyczajnie. Obyło się bez żadnych liścików od nieznajomych. Miałam mnóstwo
czasu na przeredagowanie artykułów do pracy.
Na halę dotarłyśmy ok. 14.15.
Zdążyłyśmy jeszcze kupić żółte koszulki i skierowałyśmy się w stronę trybun w
poszukiwaniu naszych miejsc. Gdy je znalazłyśmy, okazało się, że są blisko
boiska i będziemy miały naprawdę doskonały widok. Idealne miejsca.
-Lena? To ty?- czar prysł kiedy
usłyszałam pogardę w tym piskliwym głosie. Klaudia Majer- przepiękna blondynka
z długimi nogami i figurą modelki. Moja odwieczna rywalka z gimnazjum. Nie było
dziedziny, w której byśmy nie rywalizowały. Nasza klasa dzieliła się na dwie
części; tę normalną i tę ślepo zapatrzoną w Klaudię.
Ale nasuwa się pytanie- Co ona tu
robi? Do szkoły chodziłyśmy razem w Ustce, a Łódź leży w zupełnie innej części
Polski.
-Ciebie też miło widzieć.-
odpowiedziałam i odwzajemniłam przesadny, wymuszony uśmiech. Na tyle miejsc na
widowni, czemu akurat musiała wybrać to koło mnie? Jeszcze mecz się nie zaczął,
a już stanowczo chciałabym stąd wyjść.
Ledwo od pierwszego gwizdka cała
ich banda rozpoczęła swoją, jak zawsze, pustą paplaninę: „O jeny jaki on jest
przystojny… A widziałyście jakie on ma mięśnie? A ten to największe ciacho!”.
Aż rzygać się chce.
-A widzicie tego?- pokazując na
idącego na zagrywkę Facundo, zwróciła się do swoich przyjaciółek zbyt głośnym
szeptem. Na pewno chciała żebym to usłyszała.
-Na pewno uda mi się go wyrwać.-
kontynuowała.- Bo przecież żaden mi się nie oprze, prawda?- zapytała, po czym
znacząco spojrzała na mnie. Nikt inny by tego nie wyłapał, ale ja wiedziałam o
co jej chodzi.
Kilka lat temu, w ostatniej klasie
gimnazjum, podobał mi się Daniel. Ona o tym wiedziała, więc co oczywiste,
musiała owinąć go sobie wokół palca i zaangażować związek. Zerwała z nim
pierwszego dnia wakacji, gdy nie musiała już robić mi na złość, bo nasze drogi
miały się rozejść. Minęło wiele czasu zanim znowu spotkałam się z Danielem, to
on wykonał pierwszy krok i niedługo później zostaliśmy parą.
Ale teraz nie pozwolę, żeby
popsuła mi relacje z inną, ważniejszą dla mnie osobą niż Daniel. Wszystkie negatywne
emocje, które do tej pory w sobie dusiłam, eksplodowały. Wstałam z miejsca i zamachnęłam
się, trafiając Klaudię prosto w nos. Dziewczyna szybko wstała i spojrzała na
mnie z zaskoczeniem.
-Nie będziesz tak o nim gadać,
zrozumiałaś?- wysyczałam z nienawiścią.
-A co ty masz tu do gadania? Może
jeszcze mi powiesz, że jesteście parą..- tego było za wiele, nie dałam jej dokończyć.
Rzuciłam się na nią, żeby jeszcze mocniej jej przywalić, ale tym razem dziewczyna
była na to przygotowana i zablokowała cios. Wdarłyśmy się w krótką szarpaninę,
bo starsze małżeństwo w pobliżu zaalarmowało ochronę, która kazała nam opuścić
trybuny. Klaudia wyszła razem z przyjaciółkami, ale ja kazałam Oli czekać,
miałam nadzieję, że uda mi się tu wrócić.
Schowałam się w toalecie i po 15
minutach spróbowałam wrócić na miejsce. Udało mi się uniknąć wzroku ochroniarzy,
którzy mnie wyrzucili i powrotnie usiadłam koło Oli. Bełchatowianom brakowało
już tylko trzech punktów do wygrania drugiej partii.
Siatkarze Skry szybko rozprawili
się z Rzeszowianami, wygrywając 3:0. Po zakończeniu meczu postanowiłam poczekać
na Facundo przed wejściem. Ola czekała razem ze mną. Pewnie chciała wymienić
parę zdań z Kacprem, ale wypierała się tego twierdząc, że jest tu ze mną na
wypadek, gdyby Klaudia wróciła. Niech sobie mówi co chce, ja i tak swoje wiem.
Po ponad pół godzinie czekania przyszli. Ledwo Argentyńczyk się przede mną
zatrzymał, a już zachłannie wpiłam się w jego usta.
-Gratulacje.- wyszeptałam, na co on pogłębił pocałunek. Ola tylko
pogratulowała libero, dało się wyczuć pomiędzy nimi… dystans? To chyba dobre
określenie, muszę z nią o tym później pogadać.
-Dlaczego zniknęłaś na tak długo?- zapytał mnie. W zasadzie mogłabym udawać, że nie wiem o czym on mówi, ale
oczywiste jest też to, że przecież nie powiem mu prawdy. To było impulsywne
zachowanie, zawsze miałam problem, żeby utrzymać emocje na wodzy, ale on nie
musi o tym wiedzieć.
____________________________
Na prawdę chciałabym Was bardzo przeprosić za moją długą nieobecność! :( Byłam na obozie sortowym, więc nie udało mi się znaleźć czasu na pisanie, wróciłam do domu i kolejny wyjazd... Większa część tego rozdziału i tak powstała dzisiaj, bo zależało mi, żeby w końcu coś tu wrzucić. Nie chcę przecież żebyście zrezygnowały z czytania mojego opowiadania. Rozdział może i krótszy, ale zawsze cos. Liczę na jakieś miłe słowo w komentarzach ;)