.

.

niedziela, 6 marca 2016

Rozdział 18

-Halo? Halo!?- zaczęłam krzyczeć do słuchawki, czując jak mój oddech staje się coraz bardziej płytki i szybszy. Przez głowę od razu zaczęły mi przelatywać najczarniejsze scenariusze.
-Tak?- usłyszałam w słuchawce głos ukochanego i odetchnęłam z głęboką ulgą. W tle cały czas było słychać różne hałasy, jednak tym razem udało mi się wyłapać też pojedyncze śmiechy.
-Wszystko w porządku?- zapytałam już trochę bardziej opanowana. Starałam się jak najbardziej zamaskować lekkie drżenie głosu, które jeszcze nie ustąpiło. Nic na to nie poradzę, że zawsze tak się denerwuję.
-Tak, wszystko super, chłopaki wpadli i oglądamy film…. Mogłoby być lepiej, gdybyś też tu była.- ostatnie zdanie powiedział ciszej i zdecydowanie bardziej przeciągle, co od razu spowodowało ogromny rumieniec na mojej twarzy. Tak mam od naszego pierwszego spotkania. Ale co się dziwić, mając kogoś tak idealnego u boku? Chwile spędzone wspólnie wydają się tak ulotne, ze w każdej chwili mogłyby okazać się nierealistyczne.
-A u ciebie coś nie tak?- zapytał, gdy od dłuższej chwili nie mógł usłyszeć ode mnie żadnej odpowiedzi. Otrząsnęłam się z zamyślenia i próbowałam sobie przypomnieć, po co tak naprawdę dzwoniłam.
-Nie, nie…. Chciałam tylko z tobą o czymś porozmawiać, ale to może zaczekać.- nie chciałam mu przerywać spotkania z kolegami, przecież ma tak mało wolnego czasu, którego większość i tak spędza razem ze mną.
-To wieczorem wpadnę do ciebie, do zobaczenia.
-Na razie.- zakończyłam połączenie i odrzuciłam telefon na kanapę. Do wieczora jest przecież dużo czasu, to mogłabym zrobić coś specjalnego. Postanowiłam pomyśleć o tym później i położyłam się na kanapie, kartkując czasopisma.
Po kilkudziesięciu stronach moją uwagę przykuł artykuł o owocach morza i wtedy wpadłam na pewien pomysł. Niby nie lubię sushi, ale Facundo za to je uwielbia. Szybko wyszukałam dobry przepis w Internecie i zaczęłam szykować się do wyjścia z domu z zamiarem zrobienia zakupów. Im szybciej wszystko kupię, tym więcej będę miała czasu na dopracowanie potrawy. A biorę się za coś podobnego pierwszy raz w życiu.
Wybrałam jeden z większych marketów w okolicy, żeby mieć większy wybór produktów i trzymając w ręku karteczkę z listą zakupów, krążyłam między regałami. Kiedy uniosłam wzrok w poszukiwaniu pudełek ryżu, zobaczyłam kilkanaście kroków ode mnie znajomą postać. Szybko, ale jak najciszej chciałam skręcić wózkiem w następną uliczkę, jednak zbyt zaaferowana zobaczoną postacią, nie zauważyłam osoby jadące z przeciwnej strony. Jak sobie można było wyobrazić huk zderzenia można było słyszeć prawie w całym sklepie. Moje zakupy nie ucierpiały , ale ja znalazłam się na posadzce. Włosy opadły mi na czoło i nie widziałam połowy gromadzących się wokół całego zdarzenia ludzi. Chwyciłam pierwszą rękę, która pomogła mi wstać i z zamiarem podziękowania odwróciłam głowę w stronę, gdzie spodziewałam się zobaczyć twarz zupełnie przypadkowego klienta. Nic bardziej mylnego. To mogła być tylko jedna osoba, ta której tak starałam się uniknąć.
-Dzięki.- rzuciłam cicho  i odwróciłam się, żeby jak najszybciej opuścić to miejsce. Daniel nie zamierzał ustępować. Wiedziałam, że ona cały czas będzie dążył do tego aby porozmawiać, ale zupełnie nie spodziewałam się tego w takim miejscu.
-Proszę pozwól mi coś wyjaśnić…- powiedział i próbował dotknąć mojej dłoni, jednak szybciej cofnęłam rękę.
-Zrozum, nie mamy o czym rozmawiać.- wycedziłam twardo. Może przy ostatnim spotkaniu wydałam mu się słaba i być może myślał, że wykorzysta tę słabość. Nie wiedział, że życie zdążyło mnie już doświadczyć i nie tak łatwo mnie złamać.
-Lena, przecież ja cię kocham! Wróciłem tu tylko dla ciebie! Zrozumiałem swój błąd, nie widzisz tego!?- zaczął wydzierać się na cały sklep. Najpierw narobiłam zamieszania wpadając na biednego staruszka, a teraz znowu przyciągam wzrok pozostałych klientów.
-Nie wydaje ci się, że trochę za późno?- zapytałam krzyżując ręce na piersiach. Zobaczyłam konsternację w jego oczach, ale i też coś jeszcze… Czyżby szczery żal i smutek? Nie, to nie możliwe. Daniel jest typem, który lubi grać. Niech wie, że nie weźmie mnie na litość.
-Lenka…- zaczął, ale nie dałam mu dokończyć.
-Zrozum i odejdź w końcu.- zakończyłam tę bezsensowną rozmowę i zdecydowanym krokiem podeszłam w stronę kas.
Nie kupiłam wszystkiego co chciałam, jednak zdecydowaną większość ważnych rzeczy wzięłam. Reszta znalazła się jakoś wśród tego, co mam w domu. Zabrałam kartkę z przepisem do kuchni i zaczęłam wszystko przygotowywać krok po kroku.
Muszę przyznać, że jak na pierwszy raz wyszło całkiem nieźle. Ale jednak nie można powiedzieć, że zjem to ze smakiem. Schowałam sushi do lodówki i zajęłam się swoim wyglądem. Włożyłam na siebie czerwoną obcisłą sukienkę z dużym dekoltem i czarne klasyczne szpilki. Włosy wyprostowałam i wykonałam elegancki, ale nie za mocny makijaż. Gotowa mogłam już czekać na Facundo. Zanim usłyszałam dzwonek do drzwi, zdążałam jeszcze skoczyć do sypialni po świece, które ustawiłam na zastawionym stole.
Podbiegłam szybko do drzwi, żeby wpuścić gościa do środka. Ubrany był w idealnie dopasowany garnitur, a zza pleców wyciągnął przepiękny bukiet różowych róż. Wspięłam się na palce i zarzuciłam ramiona na Argentyńczyka, a swoje usta przycisnęłam do jego warg. Momentalnie poczułam jak moje ciało dostaje olbrzymi zastrzyk energii, która była mi tak potrzebna po dzisiejszej kłótni w sklepie.
-Mógłbyś wstawić kwiatki do wody? Wazon znajdziesz na półce w salonie.- poprosiłam, a sama udałam się do lodówki, aby wyjąć przygotowaną wcześniej potrawę. Wyjęłam talerz z sushi i postawiłam go na środku stołu. Chwilę później dołączył do mnie Facundo.
-Zaskoczyłaś mnie.- powiedział, na co odpowiedziałam mu uśmiechem. Wmusiłam w siebie jedna małą porcję, ale byłam szczęśliwa, że chociaż jemu smakuje. W końcu taki miałam zamiar. Kiedy on też skończył swój posiłek wstałam, aby pozbierać naczynia i pochować je do zmywarki. Nachyliłam się nad stołem, żeby sięgnąć talerz, ale poczułam ciepłe dłonie na mojej talii. Odwróciłam się i wzrokiem odnalazłam błyszczące oczy Facundo.

-Teraz muszę ci to wszystko wynagrodzić.- szepnął mi do ucha i znacząco uniósł brew. Chwycił moją dłoń i kierował się w stronę sypialni. Zaśmiałam się tylko i nie stawiałam żadnego oporu. Naprawdę go kocham.
________________________________
Wiem, że dawno mnie tu nie było i już pewnie straciłyście nadzieję na pojawienie się kolejnej części.Jednak ostatnio udało mi się znaleźć wolną chwilę, wena była i powstało to ;) Niestety nie umiem Wam powiedzieć kiedy pojawi się kolejny rozdział. Mnie samej brakuje dalszej części, więc możecie być pewne, że każdą wolną chwilę poświęce na pisanie. Mam nadzieję, że się spodobał :D

sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział 17

-Możemy pogadać?- zapytał nie puszczając mojego ramienia, a w mojej głowie panował zbyt wielki mętlik, żebym mogła chociaż spróbować się wyrwać.
-Odejdź.- powiedziałam tylko tyle, ale za to stanowczo. Spodziewałabym się tu każdego, ale nie jego! Kiedy tylko na niego spojrzałam, łzy zaczęły mi się cisnąć do oczu, a potem popłynęły strumykami po policzkach. Liczyłam na to, że już nigdy więcej nie będę musiała się z nim skonfrontować. Rozstaliśmy się, trudno, stało się i powinniśmy iść do przodu. Oddzielnie. Więc nie rozumiem, czego on tu szuka. Podniosłam rzeczy z chodnika i pobiegłam w kierunku mieszkania. Szybko weszłam do środka, zakluczyłam za sobą drzwi i osunęłam się po nich czując, jak kolejna fala łez zaczyna wypływać z moich oczu.
-Co się stało?- Ola wybiegła ze swojego pokoju z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Musiała wrócić, kiedy wyszłam po zakupy. Tuląc do siebie słoik Nutelli, nie przestawałam płakać. Dziewczyna nic nie mówiąc, usiadła obok i objęła mnie ramieniem, pozwalając dać upust emocjom.
-O-on ta-am był… zaczepił mnie-e na ulicy.- powiedziałam z trudem, jednocześnie dławiąc się słonymi łzami.
-Co? Kto? Facundo coś ci zrobił?- zapytała, jednak tylko przecząco pokręciłam głową. Przesiedziałyśmy tak koło siebie paręnaście minut. Otarłam wierzchem dłoni policzki i głośno nabrałam powietrza.
-Szłam do sklepu i jak z niego wychodziłam, to ktoś zawołał mnie po imieniu… To był Daniel.- opowiedziałam i zobaczyłam jak jej oczy powiększają się ze zdziwienia.
-Chciał ze mną pogadać, ale uciekłam.- kontynuowałam. Nie miałam wtedy ochoty, ani przede wszystkim siły psychicznie, żeby to zrobić. Wystarczająco zaskoczyło mnie jego pojawienie się tutaj. Z resztą, nie mam o czym z nim rozmawiać, nie po tym wszystkim co mi zrobił. Nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia na swoje zachowanie.
-Myślę, że jednak powinnaś go wysłuchać, zobaczyć, co ma ci do powiedzenia.- powiedziała Ola.- Ale oczywiście nie pozwolę ci samej się z nim spotkać.
-Dziękuję.- odpowiedziałam i znowu mocno przytuliłam przyjaciółkę.
Dzisiejszej nocy długo nie mogłam zasnąć. Za każdym razem kiedy zamykałam powieki, przed oczami pojawiała mi się twarz Daniela. Przekręcałam się z boku na bok, ale to nic nie dawało. Dopiero po dwóch godzinach udało mi się zasnąć.
***
-Lena…. Lena… Lena….- jego głos odbijał się echem w mojej głowie. Stałam w ślepej uliczce, a jedyną drogę ucieczki odcinała mi jego straszna postać. Twarz miał pooraną bliznami, zapadnięte oczy, a na jego wychudzonej sylwetce wisiały brudne i poszarpane ubrania. Z jego zdeformowanej twarzy wydobywał się okropny charkot, jakby próbował wypowiedzieć moje imię. Nic nie mogłam zrobić, jedynie bezsilnie przyglądałam się, jak z każdym chwiejnym krokiem coraz bardziej się do mnie przybliża.
-Wróciłem tu po ciebie.- kolejny charkot zaburzył otaczającą nas ciszę. Wokół było zupełnie ciemno, żadnej latarni. Zaczęłam krzyczeć, ale nikt nie przychodził mi z pomocą. Daniel był zaledwie 10 metrów ode mnie. Gorączkowo rozejrzałam się wokoło, ale nie znalazłam nic przydatnego. Teraz dzieliły nas już tylko 3 metry. W końcu mnie dopadł. Złapał za ramię w tym samym miejscu co wieczorem, a ja nie potrafiłam się wyrwać. Zbliżył swoją twarz do mojej.
-Pozwól mi się pożywić…- wycharczał, patrząc mi prosto w oczy. Odwróciłam twarz, a wtedy on przeniósł swoje palce na moją talię, wbijając mi paznokcie w brzuch.
***
Obudziłam się z krzykiem i ciągle czułam jego ohydne łapska na swoim ciele. Wiedziałam, że jest okropny, ale jeszcze nigdy nie porównywałam go z… potworem? To chyba dobre określenie na obrzydliwą karykaturę z mojego snu. Za oknem ciągle było ciemno, więc postanowiłam jeszcze zostać w łóżku. Udało mi się zasnąć, ale mój sen był niespokojny, co chwilę się budziłam. Kiedy zaczęło się robić jasno, wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam długi prysznic i umyłam włosy. Po ponad godzinie wyszłam z pomieszczenia i poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Zdziwiło mnie to, że Ola już tam siedziała. Przygotowałam sobie tosty i do niej dołączyłam.
-Co tak wcześnie wstałaś?- zagadnęłam.
-Mam dzisiaj zajęcia na 8.00.- odpowiedziała ziewając. Czasem dziwnie się czuję, kiedy Ola wychodzi na uczelnię, a ja zostaję w mieszkaniu. Jednak mimo wszystko, myślę, że podjęłam słuszną decyzję rezygnując ze studiów. Mam pracę i to się teraz liczy. Dziewczyna dokończyła swoje śniadanie, posprzątała i wyszła. Zostałam sama. Znowu. Usiadłam w salonie i zajęłam się papierami do pracy. Ostatnio trochę się ich nazbierało. Byłam w połowie redagowania artykułu dotyczącego korupcji w jednej z lokalnych restauracji, ale przerwał mi dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, który pokazywał nową wiadomość. Z początku nie chciałam jej czytać, bałam się, że to Daniel mógł napisać. Jednak to ciekawość wzięła górę i wyświetliłam sms’a. Moje obawy były niepotrzebne, Natasza okazała się być nadawcą.
-Hej Lena J Może miałabyś ochotę wpaść do nas z Facundo na mikołajki? Mam nadzieję, że nie macie jeszcze innych planów i wpadniecie. Kubuś narzeka, że dawno Cię nie widział. Mam nadzieję, że odpiszesz jak najszybciej.- przeczytałam wiadomość. Spodobała mi się ta propozycja, ale nie wiem, czy Facundo nie będzie miał nic przeciwko.

Postanowiłam zadzwonić do niego jak najszybciej, więc wybrałam odpowiedni numer. Jeden sygnał, drugi… Z każdym kolejnym robiłam się coraz bardziej niespokojna. W końcu odebrał słuchawkę, jednak nie słyszałam nic oprócz szumu. Do czasu, kiedy usłyszałam potężny huk.
_______________________________
Pierwsze co chcę zrobić to przeprosić za tak długą nieobecność! Wiem, obiecałam, że rozdziały będą się pojawiały, ale nie przewidziałam tego, że będę miała taką masę pracy. Postaram się dalej kontynuować opowiadanie, jednak, niestety, nie jestem w stanie określić kiedy będą się pojawiały kolejne rozdziały. Mimo to proszę, nie przekreślajcie mnie jeszcze, bo każda następna aktualizacja na pewno będzie coraz ciekawsza :) Ogromnie też by mi pomogło gdybyście były dla mnie wsparciem ;)